piątek, 28 lutego 2014

   Guten Abend ! 


Od ostatniej notki minęło sporo czasu , więc postanowiłam się zabrać za dokończenie tej notki .
Zaczęłam ją już wcześniej ale było mi brak czasu na dokończenie jej. 


W sobotę rano , mama mi oznajmiła że jedziemy na parę dni do Berlina , byłam 
bardzo szczęśliwa ponieważ już od 2 lat się tam wybieramy, o około godzinie
9:00 zaczęłam się pakować , wzięłam tradycyjnie moje ulubione mangi: Kobato,
 Beast Master, Kokoro connect oraz 31 numer magazynu "Kyaa!",
w moim plecaku nie zabrakło słuchawek do słuchania muzyki, telefonu, kredek 
i bloku do rysowania.Wzięłam jeszcze moją kosmetyczkę, słodkie spinki do włosów i chusteczki.


Jechaliśmy bez przerwy, parę kilometrów przed granicą Polski z Niemcami zatrzymaliśmy się 
aby skorzystać z toalety i zatankować samochód a przy okazji zjedliśmy coś w KFC. Po 
zjedzeniu pojechaliśmy dalej, jak ja nie lubię długo jechać, zawsze wtedy się źle
 czuję i jestem bardzo zmęczona. Dojechaliśmy około o godzinie 20:00-21:00.
Wyszłam szybko z samochodu, żeby rozprostować nogi, zabrałam swoje rzeczy i udałam 
się aby zadzwonić dzwonkiem aby moja ciocia otworzyła nam drzwi. Kiedy je otworzyła
szybko weszłam do środka i zaczęłam iść po schodach aż na 4 piętro. Ściągnęłam buty po czym 
weszłam do środka i przywitałam się ze wszystkimi, na początku czułam się obco w ich mieszkaniu,
ale w końcu się do niego przyzwyczaję i miałam rację potem traktowałam to jak swój dom.
Moja kuzynka była zadowolona, że w końcu przyjechaliśmy, oprowadziła mnie po domu,
w sumie to tylko pokazała gdzie jest jej pokój i kuchnia a resztę sama zapamiętałam. 
Byłam u niej wiele razy, po zapoznaniu się siedziałam tylko i wyłącznie w jej pokoju,
na samym początku zauważyłam, że zrobiła przemeblowanie. Pianino stało gdzie indziej, 
tak samo łóżko, biurko i regał,zniknęła kanapa a pojawiła się biała szafa z lustrem.


Na drugi dzień razem z moją kuzynką wybrałyśmy się do sklepów plastycznych,
pierwsze pojechałyśmy metrem (Ubanem) do Modulora po pióra ze zmiennymi stalówkami,
kupiłam tam same stalówki i czarny tusz a pióra kupiłam w Karstadtcie. W modulorze kupiłam jeszcze kredki z Faber Castell i ołówek HB, a  Karstadtcie kupiłam jeszcze gumkę w ołówku.
 



Później poszłyśmy do sklepu z mangami, ja nic sobie nie kupiłam ponieważ wszystkie mangi były
po niemiecku a ja za dużo niemieckiego nie rozumiem, więc postawiłam przed sobą marzenie
żebym nauczyła się niemieckiego. Pochodziłyśmy po sklepie, dużo fajnych rzeczy jedynie
co sobie z tego sklepu wzięłam to gazetka "TokyoPop" i "Planet Manga" takie gazetki są tam gratis.
Wcześniej jeszcze z Modulora wzięłam sobie taką reklamę o piórach,stalówkach i tuszach.

(nie wiem czemu to jest do góry nogami , ale was za to przepraszam)

Na końcu poszłyśmy do sklepu kosmetycznego "Kiko", kupiłam tam sobie
jeden lakier do paznokci, kolor od razu mi się spodobał, potem weszłyśmy do "Dm" 
to jest sklep podobny do  "Rossmanna", Kupiłam sobie tam różowy cukierkowy 
lakier do paznokci. Wszystkie lakiery zapakowałam do małej reklamówki z "Kiko".
Na końcu poszłyśmy do McDonalda, zjadłyśmy po Hamburgerze co było naszym 
obiadem.




Wróciłyśmy do domu bardzo zadowolone. Później nasze mamy powiedziały,
że na kolację idziemy do Chińskiej restauracji "Shing Kang". Byłam jeszcze bardziej
zadowolona, bo po raz pierwszy w życiu jadłabym pałeczkami. Wieczorem około 
godziny 19:00-20:00 pojechaliśmy do restauracji, która była całkiem niedaleko.
Wchodząc do restauracji zobaczyłam bardzo przemiłą Chinkę,która jak się 
okazało jest koleżanką mojej cioci.Ciocia zaprowadziła nas do największego
stolika w całej restauracji. Chińczycy, którzy siedzieli przy średnim stole dziwnie
się na nas patrzyli.Potem zamawialiśmy coś do picia i jedzenia, w tej restauracji
zrobili takie coś, że jak się płaci 7€ od osoby to jest dostępny bufet i 
można brać z niego tyle ile się chce. Kiedy już sobie nałożyłam tyle ile chciałam,
poszłam do naszego stolika, usiadłam i zaczęłam jeść pałeczkami. Chińczycy obok
się śmiali ze mnie i moje kuzynki jak jemy pałeczkami, jestem ciekawa jak by oni
jedli widelcem i nożem XD Potem po kolacji był deser , pyszna czerwona i
zielona galaretka z owocami i polewą waniliową ... Po prostu PYCHA.
Okazało się, że pałeczki można sobie wziąć do domu. Z tyłu jest nawet
instrukcja jak je trzymać, mi to za bardzo nie jest potrzebne bo umiem
je dobrze trzymać.


Jutro albo pojutrze pojawi się druga część notki, ponieważ nie chciałam
tej za bardzo przedłużać. Akurat teraz sobie słucham wszystkich Soundtracków z Naruto 
więc myślę, że drugą część notki zacznę pisać dzisiaj.

Bye Bye ! 












5 komentarzy:

  1. Ej też chciałabym pojechać do Berlina ;-; Zabierz mnie kiedyś! XD Świetna notka, czekam na drugą część. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog ♥♥♥ Po prostu muszę to zaobserwować ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak fajnie :D . Ja nie potrafię jeść pałeczkami .-.
    A tak trochę z innej beczki: Czy tylko dla mnie to jest nie fair, że w Polsce jeśli są mangi w jakimś sklepie, to jest ich bardzo mało, a w Niemczech podobno są całe regały? :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko dla ciebie. Rzeczywiście w Polsce są jedna albo dwie lub trzy półki mang, kiedy weszłam razem z moją kuzynką do tego sklepu to zauważyłam całe regały mang,tylko i wyłącznie mangi były wokół mnie *u*

      Usuń