poniedziałek, 9 czerwca 2014

Co się działo u Akami? + Dzień Patrona + Zakupy ·· Wiosenny spacer

Witajcie wszyscy!

Minęło sporo czasu od ostatniej notki, po raz kolejny zawiodłam się na swoim laptopie, działał
poprawnie przez 4-5 miesięcy a teraz się zacina i nic nie mogę na nim zrobić, myślałam, że przestanie
się zacinać, jak nie będę z niego korzystać parę dni, zawsze to coś pomagało lecz nie tym razem.
I tak minęły 2 tygodnie, byłam w rozsypce, bo nie wiedziałam jak mam napisać notkę, szukałam jakiś
sposobów i w końcu znalazłam, postanowiłam, że jakoś szybko skopiuję folder ze wszystkimi zdjęciami 
na bloga z mojego komputera za pomocą sticka mojego brata. Dopiero dzisiaj udało mi się to 
zrobić, ponieważ zepsuł się też mój telefon, a robiłam to za pomocą karty sim mojego telefonu. Jest
 to troszkę skomplikowane więc nie chcę wam za bardzo opisywać tego jak się to robi. Przez 
ostatnie tygodnie było mi smutno, bo wiedziałam, że jeżeli nie dodam szybciej notki, czytelnicy tego
 bloga nie będą go już czytać, cieszę się, że w końcu mogłam napisać tą notkę. Uff... Mam tyle pomysłów
 na notki i brak wolnego czasu. Teraz jak zrobiło się ciepło mam go jeszcze mniej, całe dnie przesiaduję 
na dworze, wyjątkiem jest dzisiejszy dzień, gdyż siedzę w domu i piszę notkę dla was.


W poprzedniej notce pisałam wam o dniu patrona w mojej szkole, dzisiaj chciałabym wam opisać co 
działo się drugiego dnia. Do szkoły miałam przyjść ubrana na sportowo, na godzinę 8:00. Wahałam
 się które spodenki ubrać, ale ostatecznie ubrałam się w białą bluzkę z "Addidas" i spodenki za kolana
również z tej samej firmy, do tego ubrałam buty z "Nike". 

Co miałam do wyboru:


Zjadłam szybko śniadanie, uczesałam się i byłam gotowa do wyjścia, trochę dziwnie czułam się w
stroju, ale w końcu miałam biec, a w stroju jest najwygodniej. O 7:45 byłam na miejscu, czekała na 
mnie przyjaciółka ze swoją koleżanką, siedziałyśmy pod szkołą 15 minut, chodziłyśmy do szatni.
Kiedy pani powiedziała, że za chwile jedziemy wyszłyśmy na dwór usiąść sobie na trawę. 2 dzień patrona
jak co roku jest organizowany w mieście, które jest niedaleko mojego miejsca zamieszkania, jak co roku 
wszyscy spotykali się w parku, osoby które mieszkają w tym mieście, a jest to połowa szkoły, miały
przyjść do tego parku na 9:00, osoby z innych wsi mogły przyjechać samochodem, a ja musiałam
jechać spod szkoły autobusem. Po 15 minutach w końcu wszyscy doczekali się autobusu, ale 
kierowca i tak stał tym autobusem kolejne 10 minut nie wiadomo po co. W tym czasie każdy
zajął sobie miejsce, większość usiadła z tyłu, ja usiadłam gdzieś pośrodku, w tym czasie moje
koleżanki zobaczyły pewną dziewczynę, która nie chodzi do tej samej szkoły co my, ale
jest w tym samym wieku co my. Ubrała się jak "manga" jak to powiedziała moja koleżanka,
troszkę mnie to zdenerwowało, ponieważ każdy ma inny gust i lubi co innego, nie odezwałam 
się ani słowem, bo gdybym im powiedziała, że mi się podoba jak ta dziewczyna się ubrała
od razu zaczęłyby mnie hejtować i wyśmiewać, dlatego zostawiłam swoje zdanie dla siebie.
Do miasta obok jechaliśmy mniej niż 10 minut, było strasznie gorąco, cóż się dziwić w 
autobusie nie było klimatyzacji, tylko można było otwierać kawałek górnych okien 
i dach, ale to i tak nic nie dawało. Autobus w końcu się zatrzymał na jednej z ulic, 
mieliśmy akurat szczęście, że kierowca zgodził się tu zatrzymać inaczej wszyscy musieliby
iść aż od podstawówki, a trochę od podstawówki do parku jest. Do parku doszliśmy 
zaskakująco szybko, było gorąco, ale o dziwo nie narzekałam, od razu kiedy 
doszliśmy udaliśmy się do jakiegoś czerwonego namiotu po kartkę z numerem,
ponieważ w tamtym roku biegłam w biegu patrona, w tym roku również, pierwsze w
 wyścigach pojechały osoby jeżdżące na rowerach, było chyba 5 grup,
potem ludzie z mojej szkoły i innych szkół zaczęło się zbierać przy starce,
najpierw pobiegli chłopcy, a 1-3 minuty później startowały dziewczyny, o dziwo
grupka dziewczyny z którą biegłam wyprzedziła takich jednych chłopaków, 
którzy wcześniej się z nas śmiali, że ich nie wyprzedzimy. Mylili się.
Potem były kiełbaski i ciastka, gdzieś o 13:00 wszystko się skończyło, 
moja przyjaciółka poszła do babci, a ja z koleżanką poszłyśmy do
podstawówki czekać na autobus, poszłam z koleżankami na plac zabaw XD
A potem pojechałam do domu i tak skończył się dzień patrona, wróciłam
zmęczona i bardzo zadowolona i tak zadowolona jestem do dziś. 


Tydzień po dniu patrona pojechałam z mamą do miasta, chodziłyśmy po nim gdzieś z 2 godziny, 
poszłyśmy do jubilera, kupiłam tam 2 wypełniacze do koków; dwa małe i jeden duży
raz kolczyki perełki, ale nie kuleczki, tylko takie bardziej spłaszczone kuleczki.
Były zapakowane w pięknym kwiatowym woreczku.



Byłam również na galerii, widziałam tam mnóstwo cudnych rzeczy, niestety zapomniałam
zabrać pieniędzy, żeby coś sobie kupić, jedynie co kupiłam to pizzę, po której
było mi niedobrze, potem chodziłam z workiem i z pizzą po galerii, Potem weszłam
razem z ciocią, kuzynką i babcią (bo z nimi pojechałam do miasta) do Leroy Merlin,
bo kuzynka urządza sobie pokój i szukała jakiś dodatków, znalazła parę ale ich nie kupiła
stwierdziła, że kiedyś jeszcze może coś znajdzie, babcia wzięła 2 storczyki, ja jeden potem
dałam mamie bo akurat wtedy wypadł dzień matki (26.05).

Około 2 tygodnie temu w końcu przekonałam mamę aby kupiła mi zakolanówki, wzięłam
jedne czarne i drugie czarne skarpetkowe w szare kropki, moja mama pomimo, że zgodziła
się mi je kupić, wciąż nie toleruje tego, że je noszę, uważa wtedy, że wyglądam jak jakaś....
nie pamiętam jak to nazwała xD. Ja jednak nie przejmuję się tym bo wiem, że w końcu
muszę jej pokazać, że jestem inna. 


                                       
                                     


W sobotę, kiedy wróciłam z korepetycji z niemieckiego, poszłam od razu się przebrać, zjadłam
podwieczorek, mmm... ciasto z truskawkami, moja mama tak bardzo je lubi, że zrobiła je jeszcze
raz hah ;D Strasznie mi się nudziło, nie dało się nic robić było strasznie gorąco, w sumie teraz też jest,
jedynym ratunkiem był wiatr, był przyjemny i zimny, postanowiłam pójść na spacer z bratem, w połowie
drogi znudziło mu się i postanowiliśmy wrócić do domu, po drodze zrobiłam mały bukiecik z chabrów,
maku, rumianku, stokrotek, koniczyny, niezapominajek i jakiś innych kwiatków których nazw nie znam.



Przepraszam was za kolejną długą nieobecność, na samym początku napisałam dlaczego
nie mogłam dodać, w następnej notce pokażą się stylizacje z poprzedniej notki, które 
miały być w tej notce, ale mam za dużo pomysłów na nowe notki i za mało czasu na 
napisanie innych. Myślę, że ta notka wam się podobała.

Życzę wszystkim miłego wieczoru
i kolorowych snów!



 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz